Reporterski skrót ostatnich tygodni
Jak tytuł wskazuje, będzie krótko, oszczędnie, treściwie. Tak naprawdę po dobrym początku sezonu, kolejne tygodnie, aż do marca zwykle są u mnie nieco jałowe i z rzadka jedynie obfitujące w ciekawsze wrażenia wędkarskie. Nie wiem z czego to wynika. Ciągle to analizuję i układam plany żeby optymalnie wykorzystać te tygodnie, ale każdy rok jest inny i ciężko się wstrzelić z właściwym wyborem łowiska. Może brak konsekwencji w rozpracowywaniu dużej rzeki pstrągowej? Nic to, czas szybko leci i ani się obejrzę jak przyjdzie prawdziwa wiosna. Pierwsze symptomy widać już od końca stycznia. Wracające klucze gęsi i żurawii, pąki na krzewach, bazie, pierwsze kwiaty.... Co się z tym klimatem porobiło!
Jakoś da razy zawitałem jeszcze nad dużą rzekę. Efekty mierne. Jeden około wymiarowy pstrąg na kilka godzin dokładnego biczowania wody. Dobrze, że w świetnym towarzystwie. Także dwa razy zawitaliśmy nad nasze siurki. Odkrywanie nowych miejsc ma swój szczególny urok i brak brań nie psuje tego wrażenia. Szczególnie, że właściwie tym razem rybki widzieliśmy. Coś tam nawet złowiliśmy. Może to nie jest jeszcze dobry czas na poważne wędkowanie w takich wodach, może nie trafiliśmy na ten właściwy dzień kiedy pstrągi z rzadka żerują. Jestem pewien, że jeszcze niespełna miesiąc i się do nich dobierzemy. W ramach ilustracji nieco zdjęć.
Długie odcinki trzcinowisk przeważnie uniemożliwiające skuteczne wędkowanie. Bezpieczne przemieszczanie się możliwe jest miejscami jedynie zwierzęcymi ścieżkami.
Maluszek skusił się na Tantę 1,5" od FishUp uzbrojoną główką ok 1 g. Gumka rzucona w górę rzeczki była turlana dnem nieco płytszego odcinka.
W miejscu powyżej miałem ciekawe zdarzenie. Woda nie wyglądała tam na głęboką i dość żywo płynęła. Wykonałem długi rzut w dół rzeki niewielką wahadłówką w jaskrawych kolorach. W pewnym momencie wyraźne mocne uderzenie. Ryby nie udało się zaciąć. Ponawiam rzut i dokładnie taka sama sytuacja. Może uderzenie błystki o jakąś podwodną przeszkodę wziąłem za atak? Zmieniam przynętę na nieduży twisterek z podwójnym ogonkiem, tzw. "portki" w kolorze herbatki, od biedy może udawać żabkę. Nic się jednak nie dzieje, ani brania ani zaczepu. Zakładam większe wahadełko miedziano-srebrne. Bez efektu. Schodzę kilka metrów w dół. Kolejny rzut i jak już błystka jest w zasięgu wzroku widzę jakby szeroki błysk i cień obok. Znów zmiana na jaskrawe wahadełko. Tym razem pstrąg - na oko pod 40 cm - odprowadza błystkę pod same nogi niezdarnie próbując ją trącać pyskiem. Zawraca bez skutecznego ataku. Rzucam w dół niedużym seledynowym woblerem. Prowadzę bardzo powoli robiąc co parę obrotów dłuższą przerwę. Podciągam i popuszczam. Pstrąg nie wytrzymuje i uderza ale się nie zapina. Podejrzewam, że nie żeruje a jedynie odstrasza intruza i uderza go zamkniętym pyskiem. Kilka kolejnych rzutów oraz zmiany przynęty nie dają efektu więc odpuszczam. Wiem, że tu jest i kiedyś się jeszcze spotkamy.
Zajrzałem również nad gliniankę. Mimo późnej pory i wzmagającego się zimna udało się wydłubać dwa nieduże okonki.
Raz skusiłem się na nocne wędkowanie. W styczniu to jakieś szaleństwo. Ale OK, na 2 godziny się zgodziłem. Kolega mnie zabrał i odwiózł z powrotem. Liczyliśmy na okonie. Te jednak nie chciały żerować. W jednym z ostatnich miejsc na ok 3 cm ciemną gumeczkę mam silne branie. Gwizd lekko ustawionego hamulca, mocne przygięcie szczytówki i luz.... Ryba zerwała cienki fluorocarbonowy przypon. Pierwsza myśl - troć. Po dłuższym zastanowieniu na liście podejrzanych znalazły się jeszcze pstrąg, duży kleń oraz sandacz.
foto: T.C.
foto: T.C.
W lutym wziąłem również udział (z dwoma kolegami) w zawodach pstrągowych na Raduni. Świetna impreza zorganizowana po raz drugi przez Koło PZW 82 Gryf z Żukowa. Rzeki zupełnie nie znaliśmy. Jakieś szczątkowe informacje pozwalały sądzić gdzie będzie łowić większość startujących. Wybraliśmy więc zupełnie inny odcinek rzek żeby powędkować w spokoju i miło spędzić czas. Niekoniecznie zrobić jakiś wynik, bo na to nie liczyliśmy w ogóle. Rzeka zrobiła na nas ogromne wrażenie. Pięknie meandruje, miejscami rwie szybko. Odcinek idealny na późną wiosnę i lato. Jakiś drobiazg nawet uwiesił się na haku.
foto: T.C.
foto: T.C.
foto: T.C.
foto: R.I.
Koło z Żukowa planuje kolejną edycję zawodów już w sierpniu. Jeśli tylko czas pozwoli to na pewno pojedziemy.
Komentarze
Prześlij komentarz